piątek, 3 sierpnia 2018

Dlaczego Indie albo się kocha albo nienawidzi?

UWAGA!


Ten wpis powstał pod wpływem chronicznego zmęczenia, jednak przed jego przeczytaniem nie zaleca się kontaktu z lekarzem lub farmaceutą, ale należy zwrócić uwagę na skutki uboczne jakie mogą wystąpić po przeczytaniu całości takie jak zbytnie wczucie się w opis sytuacji, które w konsekwencji może prowadzić również do ogarniającego Cię zmęczenia. 

Jeśli chcesz tego uniknąć to po prostu przygotuj się na to co nadchodzi lub od razu przejdź do samego końca wpisu i odpowiedz na zadane w nim pytanie, a kiedy to zrobisz jest szansa poczucia nieodpartej ulgi w postaci wyrzucenia z siebie rzeczy, która od dawna Cię męczy. 

Bardziej wrażliwym, ale chłonnym wiedzy lub zwyczajnie ciekawym zaleca się podzielenie sobie tego na kilka części i czytanie każdego dnia jeden fragment zupełnie jak książkę. Każdemu kto dotarł do samego końca już teraz dziękuję i gratuluję niezwykłych umiejętności.



Dlaczego Indie albo się kocha albo nienawidzi?

Jestem zmęczona...

Tymi wakacjami, wiecznym upałem, żarem lejącym się z nieba, brakiem chmur i deszczu, świecąco-błyszczącym słońcem i tym , że jest tak samo gorąco w Anglii, jak i w Indiach czy Bangladeszu. Taki upał wykańcza człowieka psychicznie oraz fizycznie tym bardziej kiedy nie jest się na wakacjach, tudzież urlopie w wyżej wymienionych egzotycznych odpowiednio nasłonecznionych miejscach. Lecz wcale nie zmienia to tego faktu, że...

Jestem zmęczona...

Kiedy pada tutaj w Anglii wiecznie deszcz. Jest zimno i pochmurno, a słońca brak. Wtedy też odczuwa się silnie braki witaminy D. 

Jestem zmęczona...

Tym, że nie wiem jaka pogoda jest bardziej beznadziejna i depresyjna. Ta wiecznie deszczowa i normalna tutaj, czy to ciągnące się w nieskończoność lato, które jest trochę taką anomalią pogodową w tych stronach. Wyobraźcie sobie, iż to jest najgorętsze lato w Anglii od 2008 roku i odkąd tu przyjechaliśmy.

Jestem zmęczona...

Narzekaniem na pogodę i na wszystko co się da. Męczy mnie to kiedy inni bez przerwy na coś narzekają, ale samej nie przeszkadza mi to w tym by to robić. Nie zmienia to jednak faktu, że moje własne narzekanie jest bardzo męczące i jestem nim tak samo zmęczona, jak i wysłuchiwaniem żali lub pretensji innych osób. I jeśli już jesteśmy przy skargach i narzekaniu to...

Jestem zmęczona...

Również tym, że zamiast doceniać to co mamy i kogo mamy blisko nas to narzekamy, a te najpiękniejsze chwile i momenty uciekają nam gdzieś daleko w siną dal sprzed samego nosa. Doceniamy dopiero to wszystko kiedy zaczynamy to tracić.

Jestem zmęczona...


Tym wiecznym wyścigiem szczurów i wzajemnym klepaniem się po plecach, następnie wbijając z tyłu nóż zazdrości i zawiści w plecy albo zadając cios prosto w serce. I również...

Jestem zmęczona...

Tym, że teraz trzeba zawsze o wszystko szybko walczyć jak lew o każdy dzień i drobnostkę, bo inaczej zostajesz daleko w tyle.

Jestem zmęczona... 

Faktem wiecznej gonitwy i konkurencji co powoduje modę na tzn. "slow life", czyli w wolnym tłumaczeniu powolne życie.

Jestem zmęczona...

Tym, że każe się nam, wręcz narzuca zatrzymanie się o zwolnienie tempa życia w tym samym czasie nakładając dodatkowe bodźce do wyścigu szczurów.

Jestem zmęczona...

Tym, że nie potrafimy już często cieszyć się z małych rzeczy i chcemy ciągle więcej. Nigdy nie wystarcza nam to co mamy I posiadamy. To stąd rodzi się też frustracja i zazdrość. Nie doceniamy tych pięknych dni i nocy, tego co mamy, bliskich, którzy są obok nas oraz gestów, słów i chwil łapanych gdzieś w locie. Zamiast tego myślimy i pragniemy tego czego nie posiadamy i tracimy na to czas, a nawet dużo więcej niż sam czas.

Jestem zmęczona...


Tym, że doceniamy to wszystko dopiero jak to stracimy lub odejdą pewne osoby, znikną zdarzenia i momenty, a pozostaną wspomnienia. Dlatego trzeba cieszyć się nawet z takich błahych rzeczy jak to, że dziś świeci słońce czy pada deszcz.

Jestem zmęczona...

Tym, że " Czasem słońce, czasem deszcz", a biednemu wiatr w oczy. Bogatemu zresztą też i nie tylko. Czemu nie może być i słońce, i deszcz, a do tego wielobarwna piękna tęcza?

Jestem zmęczona...

Zazdrością i zawiścią ludzką o wszystko i o nic dosłownie. Sukces, bogactwo, biedę, wygląd, rzeczy materialne i duchowe. Po prostu wszystko.

Jestem zmęczona...


Tym, że każdy dziś może zostać influencerem, blogerem, YouTuberem dosłownie każdy. I w związku z tym.

Jestem zmęczona...


Ponieważ kiedyś jeśli zapytałabyś małej mnie:

" Kim chcesz zostać w przyszłości?" 

Odpowiedziałabym:

Fryzjerka, kucharka albo ewentualnie czarodziejka z księżyca i tak samo jeśli zapytałbyś każdego innego dziecka odpowiedzi byłby podobne:

Pielęgniarką, lekarzem, adwokatem, pilotem samolotu, kierowcą rajdowym lub smerfetką, Gumisiem lub Batmanem. A dzisiaj zapytaj jakieś dziecko kim by chciało zostać w przyszłości a większość z nich odpowie: 

Influencerem, bloggerem lub YouTuberem. I tak samo pewnie w tych czasach odpowiedziałabym mała ja.

Jestem zmęczona...

Modą. Tak modą taką zwyczajną tą z światowych wybiegów, czyli modelki, modele, ubrania, biżuteria oraz dodatki, ale też taką modą, którą sami obecnie tworzymy i narzucamy innym w social mediach. Bardzo widoczne jest to na niedawnym przykładzie zaćmienia księżyca. Co większość robiła? Wstawiała zdjęcia czerwonego księżyca na swoje profile. Tak samo na Święta Bożego Narodzenia zdjęcia z choinką itd. Nie to, że sama bym nie popłynęła czasem z falą mody na coś w sieci, ale i tak to męczące.

Jestem zmęczona...

Wymaganie od nas bycia nadzwyczajnymi, wyjątkowymi, oryginalnymi i takie też ma być nasze życie w sieci - niczym nieskażone. Czyste, estetyczne, cieszące oko i takie swojskie piękne, i doskonale. Ale jednocześnie w tym wszystkim mamy być sobą i być zwyczajni.

Jestem zmęczona...

Tym, że prawdziwe, zwyczajne życie tak nie wygląda, a dajemy się na to nabrać i złapać oraz popłynąć na fali wraz z modą jak takie muchy na lep. Wszyscy prowadzą wspaniałe życie w sieci, a po kątach płaczą i sobie nie dają rady, ale tego nie wolno pokazać ani o tym mówić. No, chyba, że akurat to będzie znowu w modzie, ale zanim będzie to człowiek zostanie z tym całkiem sam.

Jestem zmęczona... 


Tym doskonałym wirtualnym życiem i wyznaczanie przez social media niedoścignionych i nieosiągalnych trendów. Wirtualna współczesność. Coraz więcej dzieje się w Internecie, coraz mniej w życiu.

Jestem zmęczona...


A właściwe moje serce jest rozdarte między dwoma, a nawet czteroma i więcej światami. Jedna część jest w Anglii gdzie teraz mieszkam, druga w moim rodzinnym kraju Polsce, gdzie zostawiłam wszystkie wspomnienia i emocje oraz część duszy, trzecia w ojczyźnie mego męża Bangladeszu gdzie zostawiłam mój spokój oraz kolejną część duszy, a kolejna część w Indiach, gdzie zostawiłam marzenia i jeszcze jedna Francja, gdzie spotkały mnie najpiękniejsze doznania i na koniec Hiszpania kraj marzenie.

Jestem zmęczona...


Byciem osobą światową, czyli rozdartą pomiędzy światami. Obywatelką świata.

Jestem zmęczona...

Stereotypami. Tak one są wszędzie. I tak w Anglii jestem co prawda piękną Polką, ale za to złodziejką samochodów i pijaczką, a jeśli nie ja to przynajmniej moi rodacy tacy są. W Polsce jestem żoną obcokrajowca wizowca sprzedaną za wielbłąda, rzecz jasna bitą i poniżaną, a mój mąż planuje porwanie moich dzieci i tym podobne sprawy, a w Azji puszczalską Europejką, nagą i pruderyjną, i oczywiście milionerką.

Jestem zmęczona...


Krzykiem i płaczem dzieci oraz bijatykami i wiecznym bólem głowy.


Jestem zmęczona...

Ocenianiem przez innych ludzi i przypisywaniem ich kompleksów do Ciebie lub wyszukiwaniem w innych tego co najgorsze, by samemu poczuć się lepiej. I tak ta za gruba, tamta za chuda, ta brzydka, ta ruda, a ta czarna, ten ma krzywy nos lub niezadbane paznokcie itd. Listę można ciągnąć w nieskończoność, bo jak ktoś chce na każdego coś się znajdzie, czy to wygląd, czy charakter lub status społeczny i wiele innych.

Jestem zmęczona...
Rasizmem. I mówieniem ja nie jestem rasistą, ale... ten ciapaty, brudas... (lub wstaw tu dowolne, ale) lub Twój mąż jest w porządku, ale nie nie znoszę innych ciapaków i muszę to dodać później taka osoba wybiera się na kebab do Indusa na przykład. Strasznie męczące i irytujące.

Jestem zmęczona...

Walką o każdy dzień, ale też konfliktami światowymi, wojnami, głodem, ubóstwem i problemami globalnymi oraz polityką. A najbardziej męczy mnie patrzenie na cierpienie nniewinnych dzieci na całym świecie.

Jestem zmęczona...

Każda kobieta teraz musi być tzn. "Zrobiona" inaczej uważa się ją za zaniedbaną. Obowiązkowa hybryda na pazurki oczywiście zrobione samej w domu, fryzura i makijaż jakby wyszła prosto z salonu oraz strój tak dobrany i dopasowany jakby sama była stylistką do tego wszystko wygolone i oczywiście rozmiar zero.

Jestem zmęczona...

Byciem idealną, zwyczajną, nadzwyczajną, sobą lub nijaką.

Jestem zmęczona...

Mówieniem, że nie wiem co to ten cały "Bollywood" kiedy obejrzało się już po raz enty: "Czasem Słońce, Czasem Deszcz" lub inny dowolny film z tej serii z Shah Rukh Khanem.

Jestem zmęczona...

Mówieniem mi:

Co Ty widzisz w tych indyjskich filmach, kiedy one są tak strasznie długie, a muzyka i taniec je tylko przedłużają.

Jestem zmęczona...
Kiedy ktoś przewija choreografie taneczną i piosenki w filmie, ponieważ to moja ulubiona część w tych filmach i to za co je pokochałam.

Jestem zmęczona...

Tym, że zaraz ktoś przyczepi się o literówki, ortografie, interpunkcję i całą resztę językowego galimatiasu albo to, że nie postawiłam w tym zdaniu kropki

Jestem zmęczona...


Udawaniem przez innych ekspertów w każdej dziedzinie.

Jestem zmęczona...

że jak Cię widzą tak Cię piszą, a nie poznają.

Jestem zmęczona...


Wieloma rzeczami, które mogłabym wymieniać w nieskończoność, ale też się już zmęczyłam tym wymienianiem, bo zdecydowanie za dużo tych męczących mnie spraw i rzeczy. Ale na ostatni ogień jeszcze jedna sprawa, która spędza mi sen z powiek a mianowicie..

Jestem zmęczona...

Tym, że Indie albo się kocha albo nienawidzi. Tak, kiedyś zgadzałam się z tym stwierdzeniem i uważałam to za taką prawdę absolutną. Ba! Nawet sama powtarzałam to innym, a dzisiaj mówię wam, że to największa bzdura jaką słyszałam, ponieważ Indie można zarówno kochać, jak i nienawidzić, tak jak ja w tej chwili. Nie wszystko jest albo czarne, albo białe, a nawet nie czarno-białe jest jeszcze mnóstwo kolorów i ich odcieni.

Dziękuję tym, którzy wytrwali do samego końca tego wpisu. Mam nadzieję, że was za bardzo nie wymęczyłam. Jeśli tak to życzę miłego odpoczywania i więcej kolorów w życiu lub chociaż znalezieniu kilku mniej męczących rzeczy w skrócie zwanych pozytywami. A Ty czym jesteś dziś zmęczona/y?

Wasz dziś totalnie zmęczona Lily :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Tutaj zostaw swoja opinie: